Euroregion „Tatry” z siedzibą w Keżmarku i Nowym Targu już dawno przestał pełnić rolę instytucji, której pracownikom leży na sercu integrowanie społeczności polskiego i słowackiego Podtatrza. Zasadniczym celem tego euroregionu było wytworzenie ponadnarodowej przestrzeni wokół Tatr, ponadnarodowego tatrzańskiego regionu, gdzie granica nie jest dla ludzi żadną barierą. Oba nasze kraje – Polska i Słowacja są dziś razem w UE i Schengen, a Euroregion Tatry miał już kilkanaście lat na to, by się wykazać. Co więcej, miał do swojej dyspozycji ogromne wsparcie finansowe i merytoryczne ze strony UE oraz lokalnych samorządów oraz cieszył się przychylnością polityków (po 1998 roku, bo wcześniej rząd Mecziara był sceptyczny wobec tej formy współpracy), mediów, społeczeństwa i organizacji pozarządowych. Wobec tego powinniśmy oczekiwać, że cel, dla którego ten euroregion został powołany, jest już spełniony i na polsko-słowackim pograniczu dokonała się wzorcowa integracja.
Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna. Największym problemem jest brak spójnej komunikacji publicznej na obszarze Euroregionu. Skoro tak się przyjaźnimy, to dlaczego nie da się dojechać autobusem z Nowego Targu czy Krakowa na Słowację? Dlaczego między słowacką a polską Orawą nie jeździ żaden lokalny autobus? Czemu nie ma połączeń autobusowych z Zakopanego do Namestova, mimo że aż się prosi, aby połączyć komunikacyjnie dwa wspaniałe obszary turystyczne: polskie Tatry i Jezioro Orawskie?
A co z linią kolejową Nowy Targ – Trstena i porzuconym pomysłem jej odbudowy? Czy Euroregion „Tatry” nie mógł opracować projektu odbudowy tej trasy, skoro ma do dyspozycji środki unijne na takie właśnie cele? Gdyby ten brakujący odcinek funkcjonował, moglibyśmy pojechać bezpośrednim pociągiem np. z Bratysławy czy Koszyc do Zakopanego i Krakowa, bez potrzeby jechania okrężną trasą przez teren sąsiedniego państwa (statu) – Czeskiej Republiki.
Idźmy dalej. Czy w polskich szkołach publicznych w Zakopanem, Nowym Targu, Jabłonce czy Kościelisku można uczyć się języka słowackiego jako drugiego języka obcego? Nie, podobnie jak w słowackich szkołach na Orawie, Liptowie czy w Popradzie nie ma w programie szkolnym nauki języka polskiego. Czyżby nauka języka sąsiedniego kraju nie była tym, co Euroregion „Tatry” powinien wspierać i lobbować?
To może udało się przez te lata wytworzyć coś co można nazwać wspólną ofertą turystyczną polskich i słowackich Tatr i Podtatrza? Ależ skąd. Na zagranicznych targach turystycznych Zakopane i okolice promuje się osobno (okremo), a słowackie Vysoke Tatry osobno. Turysta z Ukrainy, Francji czy USA zamiast otrzymać jedną, dobrze przygotowaną ofertę CAŁYCH Tatr, razem z ciekawymi miejscami w okolicy (Jezioro Orawskie i Czorsztyńskie, Pieniny, słowackie zamki), widzi dwa konkurujące ze sobą stoiska. To kolejny „sukces” naszego Euroregionu, który oczywiście nie widzi problemu i jest z siebie zadowolony.
Zamiast rozwiązywać konkretne problemy, Euroregion „Tatry” wydaje ogromne pieniądze na, przepraszam za wyrażenie, różnego rodzaju pierdoły. Na przykład na propagandowe publikacje, które mają przekonać wszystkich, jak jest wspaniale.
W tej sytuacji chyba rzeczywiście najlepszym wyjściem byłaby likwidacja Euroregionu „Tatry”. Skoro ta instytucja koncentruje się wyłącznie na tym, jak wycisnąć dla siebie kasę (prachy) z Unii, to może warto skończyć z tą fikcją, na której korzysta wyłącznie wąskie grono zaufanych znajomych.
Więcej na ten temat:
Bratysława potrafi, euroregion „Tatry” nie – po polsku
Bratislava to dokaze, Euroregion "Tatry" nie - po slovensky
Zlikwidujmy Euroregion „Tatry”
Żadna instytucja finansowana z pieniędzy publicznych (verejnych) nie funkcjonuje sama dla siebie, ale po to, by spełniać jakieś ważne (dolezite) cele. Jeśli tego nie robi lub jej efekty są zbyt słabe, powinna po prostu zostać zlikwidowana. Jedną z takich instytucji jest Euroregion „Tatry”, który od wielu lat nie może pochwalić się żadnym namacalnym sukcesem i jest po prostu zbędnym tworem biurokratycznym.